1

Zobacz, ile jesieni!
Pełno, jak w cebrze wina,
A to dopiero początek,
Dopiero się zaczyna.


    2
Nazłociło się liści,
Że koszami wynosić,
A trawa jaka bujna,
Aż się prosi, by kosić.


    3
Lato, w butelki rozlane
Na półkach słodem się burzy.
Zaraz korki wysadzi,
Już nie wytrzyma dłużej.


    4
A tu uwiędem narasta
Winna, jabłeczna pora,
Czerwienna, trawiasta, liściasta,
W szkle pękatego gąsiora.


    5
Na gorącym kamieniu
Jaszczurka jeszcze siedzi.
Ziele, ziele wężowe
Wije się z gibkiej miedzi.


    6
Siano suche i miodne
Wiatrem nad łąką stoi.
Westchnie, wonią powieje
I znowu się uspokoi.


    7
Obłoki leżą w stawie,
Jak płatki w szklance wody.
Laską pluskam ostrożnie,
Aby nie zmącić pogody.


    8
Słońce głęboko weszło
W wodę, we mnie i w ziemię,
Wiatr nam oczy przymyka.
Ciepłem przejęty drzemię.


    9
Z kuchni aromat leśny:
Kipi we wrzątku igliwie.
Ten wywar sam wymyśliłem:
Bór wre w złocistej oliwie.


    10
I wiersze sam wymyśliłem.
Nie wiem, czy co pomogą,
Powoli je piszę, powoli,
Z miłością, żalem, trwogą.


    11
I ty, mój czytelniku,
Powoli, powoli czytaj,
Wielkie lato umiera
I wielką jesień wita.


    12
Wypiję kwartę jesieni,
Do parku pustego wrócę,
Nad zimną, ciemną ziemię
Pod jasny księżyc się rzucę.

Z tomiku Rzecz Czarnoleska (1929)